W leczeniu rwy kulszowej prym wiodą oczywiście niesteroidowe leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, które każdy ma w domowej apteczce. Takie preparaty często okazują się jednak niezbyt skuteczne, zwłaszcza w pierwszej, ostrej fazie ataku rwy. Chcąc sobie pomóc i choć odrobinę zmniejszyć dolegliwości, warto sięgnąć po inne bezpieczne metody: medytację, przyjmowanie odpowiedniej pozycji (najlepiej na boku z poduszką między nogami) oraz okłady. Szczególnie te ostatnie mogą być bardzo pomocne w łagodzeniu objawów rwy, natomiast trzeba wiedzieć, że nie należy ich stosować na chybił-trafił. W naszym artykule podpowiadamy, czy na rwę kulszową lepsze są ciepłe czy zimne okłady.
Chłodne okłady – od nich zaczynamy!
Wiele osób popełnia klasyczny błąd i w ostrej fazie bólu wywołanego rwą kulszową sięga po ciepłe okłady. Teoretycznie jest to dobry pomysł, natomiast w praktyce okazuje się, że zaraz po doznaniu ataku należy zastosować zimny okład. Dlaczego?
Powód jest prosty: niska temperatura prowadzi do obkurczenia naczyń krwionośnych, co może przynieść delikatną ulgę w bólu. Zimne okłady zmniejszają również stan zapalny towarzyszący atakowi rwy kulszowej.
Pamiętajmy natomiast, że nie należy przedłużać stosowania zimnych okładów. Sięgamy po nie zaraz po doznaniu ataku i odstawiamy tuż po tym, jak minie najostrzejsza faza bólu. Zimno prowadzi bowiem do wzmożonego napięcia mięśni, co nie jest korzystne w przypadku tej dolegliwości (może nasilać objawy).
Ciepłe okłady – idealne w drugiej fazie łagodzenia rwy
Po tym, jak ostry ból nieco złagodnieje, możesz już sięgnąć po ciepłe okłady, które są znacznie bezpieczniejsze i lepiej nadają się do długotrwałego stosowania. Ciepło przede wszystkim zmniejsza napięcie mięśniowe (w tym mięśni przykręgosłupowych), co jest kluczowe dla złagodzenia bólu i stopniowego przywrócenia sprawności fizycznej. Nieprzypadkowo mówi się, że „rwa lubi ciepło”.
Ciepłe okłady, np. w formie przykładania termoforu, można stosować nawet przez kilka dni. Bardzo dobre efekty przynoszą również kąpiele w wannie wypełnionej ciepłą wodą.
Same okłady to oczywiście za mało
Wiele osób niestety poprzestaje na domowych metodach „leczenia rwy” i gdy tylko najgorsze dolegliwości ustępują, to przechodzi nad tym problemem do porządku dziennego. Do czasu. Niezaleczona, a jedynie wyciszona rwa z pewnością powróci, ponieważ nadal nie została usunięta jej przyczyna – a zwykle jest nią patologia w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, co powoduje wysuwanie się krążka międzykręgowego i drażnienie korzeni nerwu kulszowego.
Chcąc zminimalizować ryzyko nawrotu rwy nie można ograniczać się wyłącznie do przyjmowania leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych oraz stosowania ciepłych i zimnych okładów. Niezbędne jest również:
- Zrzucenie zbędnych kilogramów (nadwaga i otyłość to poważne czynniki ryzyka rwy);
- Zmiana diety na taką, która obfituje w produkty roślinne, naturalne źródła witamin, a jest uboga w tłuszcze odzwierzęce;
- Codzienne gimnastykowanie się, wzmacnianie mięśni przykręgosłupowych;
- Unikanie siedzenia w jednej pozycji przez wiele godzin, niezakładanie nogi na nogę;
- Podjęcie aktywności fizycznej bezpiecznej dla kręgosłupa, jak spacery, pływanie, gimnastyka, aquaaerobik itp.;
Niezastąpiona na etapie leczenia i profilaktyki rwy kulszowej jest także odpowiednio dobrana rehabilitacja. Bardzo dobre efekty w przypadku tego problemu – jak i wielu innych dolegliwości odkręgosłupowych, stawowych czy mięśniowych – przynosi rehabilitacja metodą ARP.
ARP to unikalne połączenie fizykoterapii oraz stymulacji tkanek głębokich, w tym mięśni przykręgosłupowych, co w pierwszej fazie ataku przynosi ulgę w bólu, a docelowo pozwala wzmocnić mięśnie i zminimalizować ryzyko nawrotu rwy. Co ważne, rehabilitacja metodą ARP nie wymaga dużego zaangażowania po stronie pacjenta, dzięki czemu jest to rozwiązanie dostępne również dla osób starszych czy z niepełnosprawnościami.
Z rehabilitacji rwy kulszowej metodą ARP można skorzystać w gabinetach Rehabilitacji ARPwave w Warszawie i Konstancinie.